Oj, uwielbiam końcowo/ noworoczne podsumowania wszelkiego typu. Najlepsza książka, film, serial, płyta.. Niestety, w kinie byłam w tym roku dwa razy: na Django i Samolotach, ale przynajmniej nie mam problemu, który film podobał mi się najbardziej....hehehe:)! A. bywała częściej, to coś dopisze:). Skupmy się na płytach! Może zamiast płyta roku, czego słuchałyśmy w 2013 r.?
1. Dwie płyty z października/ listopada 2012: Hey "Do rycerzy, do szlachty, do mieszczan" i Maria Peszek "Jezus Maria Peszek". Na pewno nie ma co porównywać, szczególnie jeśli chodzi o ładunek emocjonalny, ale obie ważne. I na pewno obie sprawdzają się w wersach live!
Genialny, klimatyczny teledysk. A. napisze Wam czy TAM właśnie tak jest. Pamiętam, że jak słuchałam tego utworu, to jeszcze kończyłam pracę w miejscu, w którym nie chciałam pracować, stąd zdanie "...niechciana praca kotwicą tkwi" uderzyło mnie dotkliwie. Myślę sobie, jako czuły obserwator, żeby nie napisać Fan:) Kasi i Heya, że mieli bardzo udany rok. Mnóstwo koncertów, wyzwań i sukcesów. Moim zdaniem, ten openerowy występ był magiczny!
2. Łąki łan "Armanda". Nawet się nie zorientowałam byłam, że nagrali coś nowego. Koleżanka wrzuciła na fejsika i zapałałam gorącą miłością. Niesamowita dawka pozytywnej energii, poweru, radości tworzenia i wykonów;) na żywo- byliśmy dwa razy na ich koncertach i było mega, mega i czad. A najwierniejszym fanem jest 4- letni L., który "Lovelock" i "Łan for me", mógłby słuchać bez przerwy:)!
3. Julia Marcell "June". Staroć:), ale często wracałam do tej płyty, wygląda na to, że jest ponadczasowa! A przynajmniej rewelacyjna. Kto przegapił, ten gapa:), ale za to jaka radość, gdy ją dopiero odkryjecie... Zazdroszczę, chciałabym móc posłuchać jej jeszcze raz po raz pierwszy! A to moja ulubiona piosenka.
4. No nie! Byłam pewna, że to już z 2013r., a tu taka "zaskoczka", że sobie tak pozwolę:) Skunk Anansie "Black Traffick". Moim zdaniem płyta, która działa na wszystkie zmysły, która rozwala na łopatki, której nie da się przestać słuchać. Bo coś w człowieku zostaje i karze wracać. Magia. Na openerze, widziałam JĄ chyba 4 czy 5 raz "na żywo" i znów dałam się porwać. O tym, jak Skin zachowuje się na koncertach czytałam kiedyś w legendarnym magazynie Brum, którego red. nacz. był Kuba Wojewódzki, on zresztą był wielkim fanem Skunk. Nie śmiałam wtedy marzyć, że Ją kiedyś usłyszę (i no cóż...zobaczę), na żywo, a jednak...zdarzyło się! Tego, co Ona ma, nie da się kupić, nauczyć, wymyślić. To tak, jakby widzieć i słyszeć piękno w czystej postaci. I nie sprawdzajcie, ile Ona ma lat. To jakaś ściema. Zresztą Doskonałość nie ma wieku, jest ponad to! A skoro i tam płyta jest "stara", to możemy posłuchać czegoś starego, ale za to...brak słów.
5. To wkraczamy w 2013. Moje osobiste, przypadkowe odkrycie i wielka, wielka fascynacja Fismoll On - Artysta, Twórca:), jest tak młody, że to aż nieprzyzwoite, a zdolny...pozazdrościć!
6. Rebeka "Hellada". Pamiętam, że R. włączał ich muzykę w wakacje: zarejestrowałam, spodobało mi się i jakoś uciekło z głowy. Jako zadośćuczynienie feralnego koncertu, w którym nie dane było mi uczestniczyć, nabyłam płytkę, która aktualnie nie opuszcza mnie ani w domu ani w drodze do pracy. P. również zasłuchany, a L. spytał "A cio to znaczy KOMBAJN:) po angielsku?"
http://www.youtube.com/watch?v=XO3zuyUNABMŚwietny teledysk.
7. Waglewski, Fisz, Emade "Matka, Syn, Bóg" . Bezkonkurencyjni. I w chórkach Pani z Rebeki:)/
http://www.youtube.com/results?search_query=waglewski+fisz+emade+na+okr%C4%85g%C5%82o&sm=1
8. Goldfrapp "Tales of Us". Lubię ich brzmienie i klimat, w którą stronę by się nie wybrali, w ich muzyce jest przestrzeń. Podobała mi się też ich poprzednia płyta, dosyć bezlitośnie "zjechana" przez krytyków (a przynajmniej w tych recenzjach, które czytałam). A numer do "Annabel" i koniecznie, obowiązkowo teledysk (!) kto nie zna, musi obejrzeć!!!!
9. Indios Bravos "Jatata". Cóz, każdy ma swoje dziwactwa, słabostki itp. Ja mam słabość do Banacha (sentyment z czasów Heya) i Gutka (tego nikomu tłumaczyć nie muszę..:)). Jedyne, co mnie drażni, to dosłowność w tekstach- choć czasami bywa ona rozbrajająca ("...tak bardzo kocham cię jatatata...."). Myślę, że mogłabym znaleźć i opisać dużo minusów tejże płyty, ale jak sobie tak myślę, to jednak ta warstwa tekstowa sprawia, że mam pewne wątpliwości, bo muzycznie i wokalnie dzieje się wyłączne dobrze! No i Indiosi na koncertach to naprawdę wartość sama w sobie.
10. Więcej nie pamiętam!!! Na pewno słuchałam dużo tego, co zawsze, od lat Radiohead, Nirvana, stare i nowsze Nosowskie i Heye, Gossip, PJ Harvey, Tori Amos itp., itd.
To teraz ja, A. Ha! Byłaś jeszcze na Kapitanie Philips'ie;)
1. W sumie numer jeden jest u mnie taki sam, choć przyznam, że płyta Marii Peszek porwała mnie od razu, a do Hey'a potrzebowałam troszkę czasu. "Jezus Maria Peszek" pokochałam od razu za szczerość, prawdziwość i bezkompromisowość, czyli to co w tej artystce cenię najbardziej.
2. Tu też powtórzę za M. Łąki łan i "Armanda" przez długi czas często brzmiało w moim domu. Przyznam szczerze, że wcześniej lubiłam ten zespół, ale bez takiej fascynacji, dopiero Armanda spowodowała, że zainteresowałam się chłopakami "na poważnie" i sięgnęłam po starsze płyty.
3. A tu będzie płyta nienowa, ale odkryta na nowo - "Youth", Matisyahu. Choć Matisyahu poznałam już dawno, dawno temu to dopiero teraz poruszył mnie swoją twórczością. Bardzo zdolny człowiek, które w swej muzyce łączy wiele stylów... No i to co zrobił na tegorocznym Openerze było dla mnie niesamowitym przeżyciem. Nie dość, że koncert był magiczny to na sam koniec prowokacyjnie zaprosił publiczność, aby dołączyła do niego na scenie. No i byłam jedną z tych, która ochoczo pomknęła za jego słowami, pokonując po drodze przeszkody w postaci płotków i panów ochroniarzy.
4. DAFT PUNK "Random Access Memories". Zewsząd atakowało nad Get lucky, bardzo przyjemne, ale nie jest to moja ulubiona piosenka z tej płyta. A płyta cudowna, pomimo, ze jest to niewątpliwie powrót do tego co było to jakże genialny. Mam wrażenie, że jest dopracowana w każdym szczególe. Brzmi doskonale w wielu sytuacjach...
5. Tu może być niespodzianka! SBTRKT, który wydał płytę pod tym samym tytułem. Muzyka elektroniczna, którą odkryłam podczas tegorocznej majówki. Zaskakujące, ponieważ nie jestem fanką wysokich, męskich głosów, jednak ten jest przepiękny. Niesamowita muzyka, nastrojowa, a zarazem energetyczna.
6. Kamp i KAMP! Świetna, elektroniczna płyta nawiązująca trochę klimatem do lat '80. Fajne granie i ciekawy wokal. Fantastyczni na klubowych koncertach.
7. Były już stare płyty, ale ta będzie naprawdę stara:) Paktofonika i "Kinematografia". Oczywiście płytę odświeżyłam w związku z filmem. Płyta tak samo genialna, jak kilkanaście lat temu. Nigdy nie byłam fanką hip-hopu, ale ich potrafiłam docenić. Talent jest talentem, a tu jest go moim zdaniem naprawdę dużo.
8. Disclosure "Settle". I znowu dwóch, przemłodych i przezdolnych chłopaków aż pozazdrościć. Świetna płyta, co prawda miałyśmy okazję posłuchać ich na żywo, jednak okazja przeszła obok nosa, ponieważ przegrała z potrzeba snu... Buuuu!
9. Metallica "Death magnetic" czyli powrót do korzeni! Cudowna płyta, niektórzy (tacy jak R.) zarzucają, że się powtarzają itd., ale dla mnie geniuszowi wszystko się wybaczy.... Muzyka faktycznie brzmi "jak stara, dobra Metallica", ale jest to jej zaletą, a nie wadą!
10. Vavamuffin "Solresol"... Prawie tak fajna jak ich pierwsza płyta... fajne teksty i naczęściej optymistyczne:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz