Dziś była pobudka o 5, aby zdążyć z przygotowaniem detoksowego śniadania ;) Najpierw wyciskanie soku z cytryny i wypicie migusiem, bo mało czasu, a dużo do zrobienia. Koktajl malinowo-pomarańczowy (PYCHA!) i sałata z pieczonym burakiem. I można zacząć dzień.
Dziś kryzys kawowy zaprowadził mnie do sklepu z yerba mate, którą polecił mi P. I chyba dzięki niej przeżyłam ten dzień. Okazała się całkiem smaczna, trochę trawiasta, ale na pewno mocno energetyczna. To niewątpliwie kolejny plus detoksu, ponieważ tak pewnie nie zdecydowałabym się na odstawienie słodkiej kawusi.
Na obiad zjedliśmy warzywa z surówką z kapusty kiszonej i deserem w postaci pieczonych z cynamonem jabłek. Małym rozczarowaniem okazała się kolacja, na którą zjedliśmy zupę warzywną. Niestety nie jestem fanką rosołopodobnych oktaw, więc pewnie z tego powodu nie rozsmakowalam się w tejże zupce. Generalnie jedzonko jest bardzo dobre, tylko przygotowanie dość czasochłonne.... Ciężko pogodzić z życiem codziennym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz