piątek, 21 lutego 2014

Niezbyt optymistycznie....

Pojechałam dziś do marketu i wyjeżdżając z parkingu skręciłam w lewo... słyszę przeraźliwy dźwięk klaksonu za sobą. Byłam pewna, że nikogo nie widziałam, ale moja wina, pewnie wymusiłam pierwszeństwo. Patrzę w lusterko i widzę pędzące auto, za kierownicą natapirowana blond pani. Mknie i znowu trąbi na na mnie. Musiałam ją mocno wkurzyć. Włączyłam awaryjne przepraszając, ale ciśnienie skoczyło mi chyba do 200 i do tej pory mnie trzyma... OK, źle zrobiłam, ale czy to powód aby kogoś ścigać i trąbić. Słyszałam w swoim życiu wiele historii na ten temat. Za kolegą np. jeździł przez dwie godziny po Warszawie pewien znany bokser za to, że nie pozwolił mu wjechać poza kolejką. Znacie ten przypadek. Korek na godzinę, a na kończącym się pasie masa zaskoczonych kierowców, którzy jadą tą drogą po raz pierwszy i nie wiedzą, że pas się zaraz skończy. Jedni stoją w kolejce, innych nie obowiązuje. W takich sytuacjach przypomina mi się scena z filmu "Falling down", gdzie Douglas skacze po samochodach z kijem baseballowym. Ciekawe czy blond pani też by mnie tak potraktowała...
Eh, ale żeby tego było mało to pojechałam do kolejnego marketu po paprykę. I patrzę na ludzi. Nikt się nie uśmiecha. Ludzie mają zacięte miny, patrzą się w podłogę. Czy to zależy od długości i szerokości geograficznej? Żyjemy w kraju, w którym o człowieku, który uśmiechnie się do nieznajomego myśli się: "wariat albo zboczeniec". Nie ma we mnie zgody na taką rzeczywistość. Wiem, że to oklepane bzdury, ale naprawdę wierzę w to, że uśmiech, nastawienie do życia, radość dużo zmieniają. I w nas i w otoczeniu. Więc czemu większość ma taki dupościsk? Czemu wszyscy są tacy poważni? Mają poważne prace, obowiązkowo z tytułem mgr przed nazwiskiem (oczywiście potwierdzam tę regułę:/) i wyglądają poważnie (Powagi dodaje szara garsonka i buty na słupku no i oczywiście właściwa mina. Uśmiech surowo zabroniony, lepsza opcja buzia w ciup!). I w ten sposób tworzymy szare, smutne społeczeństwo. Człowiek żyjący, choć odrobinę inaczej. I nie mówię tu o jakieś wymyślnej ekstrawagancji lecz lekkim odchyleniu od powszechnej normy (Odchyleniem od normy jest np. tiszert w pracy. Do pracy nosimy się SCHLUDNIE i ELEGANCKO. Tiszert się tu nie mieści, o nie!) zyskuje miano dziwaka. Jakież to smutne... I na tym chyba zakończę swoje rozważania frustrata.... Uśmiechu na co dzień!

Swoją drogą, ciekawa jestem czy są badania, które pokazują, w którym kraju ludzie uśmiechają się najrzadziej. Poszukam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz