Wczoraj rozmawiałam z R. i doszłam do wniosku, że wszyscy mężczyźni mojego życia byli spod znaku raka. Wtedy R. spytał z niedowierzaniem, że kto niby. No to mówię, że K.....cki, Maldini i Ty:)! Nie wiem czy się ucieszył, że znalazł się w tak zaszczytnym gronie, ale stwierdził, że to doskonały tytuł na biografię. Może i tak, ale trzeba jeszcze mieć co w niej opisać;) Zapragnęłam nabyć "Leksykon buntowników" Cegielskiego, może zainspirują mnie żywoty wielkich!
A wracając do tematu, to faktycznie, wszyscy najważniejsi byli spod znaku raka. Czemu tak się dzieje, to nie wiem, ale może mają coś wspólnego. Ba! Na pewno mają! Spokój, systematyczność, rozsądek i równowagę, których tak bardzo mi brakuje! Co więcej, również inne bliskie mi na pewnych etapach życia - osoby były nieborakami... Jaki wniosek? Może potrzebuję stabilizacji płynącej od tych ludzi:) I ubolewanie, że spokój Paolusia nie spłynął na mnie;)
A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz