Książki Joanny Chmielewskiej były w moim domu od zawsze. Taka niesamowita stałość, oczywistość. Jeśli poznaję kogoś i ten ktoś nie zna książek Chmielewskiej, to poważnie zastanawiam się, gdzie owa osoba się chowała, że jak to możliwe, że nie czytała "Lesia"?!
Pamiętam, że pierwszą książką J. Ch., która wpadła w me mocno nieletnie ręce było, o dziwo, "Dzikie białko" - niestety, nie pamiętam czemu akurat się za to złapałam, w każdym razie nie spodobało mi się (no, może poza fragmentem z lodami Calypso, heh). Czytane w wieku bardziej zaawansowanym- zyskuje:).
Mam trzy najukochańsze, najdroższe, zniszczone czytaniem do granic możliwości, są to: "Wszystko czerwone", "Całe zdanie nieboszczyka" i "Wszyscy jesteśmy podejrzani". Pamiętam jak czytałam je po raz pierwszy - te emocje, ciekawość - no dobra, przyznam się: zerknęłam na koniec "czerwonego", żeby zobaczyć, któż był tym nieco nieudolnym mordercą... musiałam! Do tej pory głośno śmieję się w niektórych momentach, mam swoje ulubione fragmenty i absolutnie nie mam dystansu! Uważam, że jest to literatura najwyższych lotów:). Wybitna nawet:).
Mam trochę kłopotu z oceną nowszych dzieł Autorki. Krążą plotki, że nie pisała ich sama i oby, oby... Mimo ogromnej miłości, szacunku i uwielbienia- nie byłam w stanie przez większość przebrnąć- toporny humor, słabe wątki kryminalne i nieciekawi bohaterowie...No i te nieprzyjemne uwagi o osobach odmiennej orientacji płciowej, oj:(. Chyba "Gwałt" mnie zmęczył (choć pasowałoby UMORDOWAŁ) ostatecznie.
Ale z tych ciut nowszych naprawdę lubię "Harpie", "Najstarsza prawnuczka" i "(Nie)boszczyk mąż" -lektura instruktażowa, strzeżcie się Mężowie!
Doskonały miała zmysł obserwacji, poczucie humoru, dar snucia opowieści - opisywała banalne czasami historie ("Boczne drogi") w tak fascynujący sposób, a czasami te historie były nieziemsko niebanalne- "Romans Wszechczasów" czy "Całe...". No i jak pięknie pisała o mężczyznach (Diabeł!!!! i Pan spod Palmir, ach:)) i o przyjaźni, lojalności, o tym, jak można na sobie polegać, nawet... po śmierci ("Krokodyl z kraju Karoliny").
Jeszcze muszę, po prostu muszę napisać o tym, że Joanna Chmielewska była przepiękną kobietą. W którymś tomie Autobiografii są Jej zdjęcia z okresu, gdy pracowała w biurze z "Podejrzanych..."- Ona zawsze opisywała siebie z takim dystansem i przymrużeniem oka(poza nogami, bo tymi się zawsze chwaliła), a tu proszę: no cudowna, śliczna i na pierwszy rzut widać- inteligentna Bestia:)!
Każda Jej książka łączy się jakoś z różnymi etapami, wydarzeniami w moim życiu, dają mi takie poczucie bezpieczeństwa. Czasami ludzie mówią, że dom rodzinny kojarzy im się z zapachem konfitur czy smakiem zupy pomidorowej, a dla mnie Dom to książki Chmielewskiej. Stoją sobie spokojnie na oddzielnej półce (jakbym była kobietą zamożną, to bym była trzymała je w zupełnie osobnym pokoju) i czekają na kolejne przeczytania! Chyba już niedługo. Listopad, kocyk, a ja, Joanna, Paweł, Alicja i Zosia w Danii, ach:)! Ha! Ja również się zaczytywałam, ale jednak mniej niż M:)
M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz