Pewnie nie tylko, ale również :) skoro, z racji długiego weekendu, udało się spędzić troszkę więcej czasu w domu, postanowiłam wykorzystać go na małe eksperymenty w kuchni.
Nigdy wcześniej nie jadłam dzikiego bzu pod żadną postacią, ale słyszałam wiele dobrego... Więc przy okazji rowerowej przejażdżki postanowiłam nazywać trochę baldachów kwiatów dzikiego bzu. Skończyło się na zdecydowanie większej ilości niż "trochę", ponieważ pomysłów i inspiracji było wiele.
Zacznę od propozycji śniadaniowej, a więc kwiatów bzu w cieście naleśnikowym :)
Potrzebujemy:
- 12 baldachów kwiatów dzikiego bzu
- 2 jajka
- szklanka mąki pszennej
- pół szklanki jogurtu naturalnego
- pół szklanki mleka
- szczypta soli
- cukier puder lub syrop klonowy
- olej do smażenia, ja wybrałam kokosowy
Mąkę, jogurt, mleko, sól i żółtka ucieramy razem. Białka ubijamy na sztywno i delikatnie łączymy z przygotowaną masą. Baldachy maczamy w cieście i smażymy z dwóch stron na złoty kolor. Kiedy pierwsza strona będzie już usmażona możemy odciąć ogonki, których nie będziemy jedli. Ja, z czystego lenistwa, tego nie robię ;)
Podajemy posypane cukrem pudrem lub polane syropem klonowym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz